
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach.

Najczęściej kupowane książki w ostatnich 90 dniach:
- Joseph D. Unwin - Regulacje seksualne a zachowania kulturowe
- Krzysztof Karoń - Historia antykultury 1.0.
- Jacek Bartyzel - Demokracja
- Vivek Ramaswamy - Woke S.A.
- Benedyktyni tynieccy (oprac.) - Mszał rzymski (mszalik codzienny)
- Pietro kard. Gasparri - Katechizm katolicki
- Mój Niedzielny Mszalik
- Marc Morano - Zielone oszustwo. Dlaczego Zielony Nowy Ład jest gorszy, niż myślisz
- Grzegorz Osiński - Cyfrowi niewolnicy. Transhumanizm w praktyce
- Ks. Mateusz Szerszeń CSMA - Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi
Aleksander Stpiczyński - Kurier na równiku





Opis
ALEKSANDER STPICZYŃSKI (1898-1987) - major kawalerii Wojska Polskiego, kawaler Orderu Virtuti Militari, oficer wywiadu i kurier Związku Walki Zbrojnej i Armii Krajowej, cichociemny, więzień obozów koncentracyjnych, dziennikarz, przedsiębiorca. Po wojnie wyemigrował wraz z rodziną do Ekwadoru, gdzie miał m.in. plantację, wytwórnię zabawek, bar. W 1974 r. powrócił na stałe do Polski, zamieszkał w Warszawie.
Niniejszy zbiór zawiera wszystkie jego wspomnienia (Wbrew wyrokowi losu oraz nigdy niepublikowane dzienniki ekwadorskie) i opowiadania.
Wstęp i redakcja - Beata Majchrowska.
„Piszę do Ciebie z dalekiej, dzikiej puszczy ekwadorskiej. (…) Wiele zapewne czasu upłynie, zanim list ten z odległej puszczy, z głębi Andów dojdzie do Ciebie. Nie wiem kiedy wydostanę się do poczty. Te zwietrzałe góry po trzęsieniu ziemi, w którym o mały włos nie zginęliśmy zawaleni głazami spadających skał, obruszyły się gdzieś od wewnątrz i teraz jedyny trakt, łączący nas ze światem biegnący wysoko po bardzo stromych zboczach, często obrywa się lub zostaje zasypany z góry i wtedy nie ma żadnych możliwości dostania się do najbliższego osiedla, gdzie jest placówka pocztowa. (…)
Ta więc mieszkam sobie w tej dzikiej i niedostępnej, ale ponad wszelką miarę pięknej puszczy, u zbiegu dwóch szalonych rzek, które dzień i noc czyhają, by porwać mnie i wraz z domem ponieść do Amazonki. Wystarczy godzina deszczu, by te górskie rzeki podnosiły się dosłownie z minuty na minutę o kilka, niekiedy kilkanaście metrów i z niewiarygodnym wprost impetem i siłą waliły w skały małego skrawka płaskiego terenu, na którym stoi dom. To jedyne miejsce, gdzie mogłem się pobudować, reszta terenu to ogromne góry o bardzo stromych, niemal pionowych stokach, pokryte dziewiczą puszczą, pełną jarów, wykrotów i przepaści. Tuż nad nami wznosi się niebotyczny, pokryty wiecznymi śniegami potężny masyw wulkanu Tungurahua, z drugiej strony, trochę dalej, jeszcze wyższy i groźniejszy Chimborazo.
Między tymi miłymi pagórkami czuję się jakbym siedział na zapalniku bomby atomowej. Na naszym kierunku jesteśmy ostatnimi mieszkającymi tu ludzkimi istotami, dalej za nami już tylko dziewicza puszcza, której nie tknęła noga ludzka, dalej, trochę dalej pierwsi nasi sąsiedzi – to dziki szczep indiańskich Aucusów, a obok nich szczep Hibaros, „porywaczy głów”. Oni to polują na ludzi i głowy ofiar w nieznany sposób preparują do rozmiarów pomarańczy, nie zmieniając przy tym rysów twarzy. Powiedz czy to nie interesujące? Łatwo Ci będzie kiedyś mnie odszukać. Hibarosów można czasami zobaczyć i w pewnych warunkach z nimi skontaktować, natomiast Aucasów, choć to trudne do uwierzenia, dotychczas nikt jeszcze nie widział, są tak dzicy i okrutni. (…)
Maczeta, siekiera, kilof i dynamit to sprzęty naszego codziennego użytku, bez których ruszyć się nie można. Na przykład choćby na pocztę. To dwudniowa wyprawa z tymiże akcesoriami, pełna dramatycznych momentów z przeprawianiem się przez górskie rzeki i nierzadko walcząc z dzikimi zwierzętami. Jeśli, oczywiście trakt nie jest oberwany.
(…) Nieprzyjemnie jest, jak w nocy zaczną szczekać psy. Żadna żywa ludzka istota teoretycznie nie może do nas zejść po zmroku. To prawie pewna śmierć w przepaści, więc albo zwierz, albo dzicy Indianie, ci porywacze głów, albo jakiś inny wyimaginowany duch. Ale nauczyłem się już rozróżniać szczekanie. Damela i Kruczek inaczej szczekają na zwierzęta, inaczej na ludzi. Taktyka jest taka, że Torito śpi przy moim łóżku, a reszta psiarni na zewnątrz, więc pierwszy alarm jest dość wcześnie, by uniknąć zaskoczenia. Na szafce nocnej spluwa i zarepetowany sztucer oparty o krzesło w zasięgu ręki. Tak się śpi”.
Jest to fragment listu Aleksandra Stpiczyńskiego do majora Janusza Rudnickiego. Kim był autor i skąd pochodzi list? Aleksander Stpiczyński (1898-1987) był majorem Wojska Polskiego, oficerem wywiadu i kurierem w czasie II wojny światowej, cichociemnym i więźniem obozu koncentracyjnego. Po wojnie wraz z rodziną znalazł się z ekwadorskiej puszczy, której opis mamy powyżej. Poza życiem w puszczy, zbudował most, prowadził bar, a także wytwórnię zabawek. W Ekwadorze, niemal na równiku żył i pracował do 1974 roku, kiedy wrócił do Polski. Książka zatytułowana „Kurier na równiku” podzielona jest na dwie części: pierwsza to losy wojenne; druga zawiera wspomnienia właśnie z życia w amazońskiej puszczy i niezliczonych przygód, jakich tam z rodziną doświadczał.
Dane techniczne
Autor | Aleksander Stpiczyński |
Format | 150 x 210 mm |
Liczba stron | 336 |
Oprawa | Miękka ze skrzydełkami |
Zdjęcia | Tak |
Rok wydania | 2021 |
Wydawca | Verena |
Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne). Nie weryfikujemy, czy pochodzą one od klientów, którzy kupili dany produkt.