Jedynie prawda jest ciekawa! - Józef Mackiewicz

 

Karta Dużej Rodziny

Newsletter Multibook
Podaj swój adres e-mail, jeżeli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach.
Produkty dnia
Pius IX. Ostatni papież-król
Pius IX. Ostatni papież-król

95,00 zł

Cena regularna: 110,00 zł

Najniższa cena: 110,00 zł
szt.
Jacek Trznadel - Od Leśmiana do Mackiewicza. Wybór szkiców o literaturze polskiej XX wieku
Jacek Trznadel - Od Leśmiana do Mackiewicza. Wybór szkiców o literaturze polskiej XX wieku

43,00 zł

Cena regularna: 48,00 zł

Najniższa cena: 48,00 zł
szt.
Kalendarz tradycji 2025
Kalendarz tradycji 2025

39,90 zł

szt.
Glaukopis 41
Glaukopis 41

35,00 zł

szt.
Rafał A. Ziemkiewicz - Czas bezprawia
Rafał A. Ziemkiewicz - Czas bezprawia

49,90 zł

Cena regularna: 59,90 zł

Najniższa cena: 59,90 zł
szt.
Wojciech Roszkowski - Świat Apostołów
Wojciech Roszkowski - Świat Apostołów

79,90 zł

Cena regularna: 89,00 zł

Najniższa cena: 89,00 zł
szt.
Anna Wiejak - Cyberrewolucja. Nowy totalitaryzm
Anna Wiejak - Cyberrewolucja. Nowy totalitaryzm

34,90 zł

Cena regularna: 39,90 zł

Najniższa cena: 32,90 zł
szt.
Nowości wydawnicze
Joanna Wieliczka-Szarkowa - Kapłani męczennicy komunizmu
Joanna Wieliczka-Szarkowa - Kapłani męczennicy komunizmu

35,90 zł

Cena regularna: 39,90 zł

Najniższa cena: 39,90 zł
szt.
Justin Marozzi - Timur. Miecz islamu, zdobywca świata
Justin Marozzi - Timur. Miecz islamu, zdobywca świata

59,90 zł

Cena regularna: 69,90 zł

Najniższa cena: 69,90 zł
szt.
Ks. Michał Jerzy Dłutowski - Reguła
Ks. Michał Jerzy Dłutowski - Reguła

15,00 zł

szt.
J. D. Vance - Elegia dla bidoków
J. D. Vance - Elegia dla bidoków

49,90 zł

Cena regularna: 54,90 zł

Najniższa cena: 54,90 zł
szt.

Monika Bień-Königsman - Andaluzja. Tapas, flamenco i gaje oliwne

14030.jpg
  • promocja
Wysyłka w: 2-3 dni robocze
Cena: 59,90 zł

Cena regularna: 64,99 zł

59.90
Najniższa cena od wprowadzenia towaru: 64,99 zł
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni

Opis

Opowieść o zauroczeniu Andaluzją

Monika Bień-Königsman zaprasza do wspólnego przeżywania andaluzyjskiej przygody wśród aromatycznych smaków i oszałamiających zapachów. Na spragnionych wrażeń czeka rejs po rzece Gwadalkiwir, lot balonem nad Guadix, nocne zwiedzanie Alhambry, warsztaty kulinarne na arabskim targu Alcaicería w Grenadzie, obserwacja delfinów w Cieśninie Gibraltarskiej czy po prostu… białe wino na plaży przy zachodzie słońca. To wszystko w rytmie stukotu obcasów do flamenco i zgiełku miejscowych barów, w otoczeniu tradycyjnych

hacjend, oliwnych gajów, migdałowców i winnic, w których przygrywają cykady.

 

Poszliśmy do baru tapas. Wyobraźcie sobie lokal z długą ladą na wprost wejścia, zastawioną talerzykami z filiżankami, których pobrzękiwanie tworzy ścieżkę dźwiękową miejsca. W tę niecodzienną muzykę wplata się pokrzykiwanie barmanów. Jeden z nich śpiewa: Yo no soy camarero, soy capitan, soy capitan. Tapas w tym barze serwowane są gratis do zamawianych napojów. Ale to barman decyduje, co dostaniecie. Zaczyna się zazwyczaj skromnie, od miseczki z oliwkami i plasterkami sera. Lecz przy kolejnych napojach tapas są coraz bardziej wyszukane. I tak przed wasze oczy trafiają sałatka z ośmiornicy, smażone kalmary czy polędwiczki w sosie pieprzowym lub grillowane krewetki.

 

Monika Bień-Königsman – projektantka wnętrz i pasjonatka krajów śródziemnomorskich.

Uwielbia Andaluzję. Kocha spotykać się z ludźmi i gotować – szczególnie dania z kuchni śródziemnomorskiej i hiszpańskiej. Swoją miłością do tego kraju zaraziła córkę Weronikę. Autorka bloga Hiszpańskie Smaki, książek i przewodników po Hiszpanii (m.in. Entre amigos. Hiszpański przepis na szczęście) oraz licznych artykułów. Blogi: https://www.hiszpanskiesmaki.es oraz https://www.biendesign.com.pl.

 

Kiedy pierw­szy raz po­le­cia­łam do An­da­lu­zji, zro­bi­łam to z Wiel­kiej Bry­ta­nii, gdzie wtedy miesz­ka­łam. Miej­sce to za­uro­czyło mnie do tego stop­nia, że za­czę­łam za­sta­na­wiać się, co zro­bić, by tu cho­ciaż na chwilę za­miesz­kać ra­zem z moim mę­żem. W ten spo­sób „od­kry­łam” an­glo­ję­zyczny Gi­bral­tar i gra­ni­czącą z nim od strony Hisz­pa­nii małą miej­sco­wość La Línea de la Con­cep­ción. To, że Gi­bral­tar był an­glo­ję­zyczny, miało istotne zna­cze­nie – prze­cież mu­sie­li­śmy pra­co­wać, więc to był nasz po­ten­cjalny ry­nek pracy. A po stro­nie hisz­pań­skiej chcie­li­śmy miesz­kać. Od pierw­szego po­my­słu do jego re­ali­za­cji mi­nął rok. Z Bri­gh­ton po­że­gna­li­śmy się pod ko­niec czerwca, a do Hisz­pa­nii prze­pro­wa­dzi­li­śmy się 10 wrze­śnia. Czas po­mię­dzy spę­dzi­li­śmy w Pol­sce u ro­dziny. Mu­sie­li­śmy się spa­ko­wać do dwóch wa­li­zek, po­że­gnać z bli­skimi i po­je­chać na lot­ni­sko do War­szawy, skąd mie­li­śmy lot. An­da­lu­zja po­wi­tała nas w nocy pio­ru­nami, hu­kiem bu­rzy i ulew­nym desz­czem. Ja­kimś cu­dem, po chwi­lo­wym krą­że­niu nad mo­rzem, udało nam się wy­lą­do­wać. Była 00.30.

Au­to­bus do Mar­belli, gdzie cze­kała nas prze­siadka, był do­piero o 5.00. Przed sobą mie­li­śmy więc noc na lot­ni­sku. Tu­tej­szy bar ta­pas był jesz­cze czynny, po­szli­śmy za­tem coś zjeść i na­pić się wina. Tak nam mi­nęła pierw­sza go­dzina. Po­tem bar zo­stał za­mknięty. Po­zo­stało cze­kać. Po­mo­gły nam w tym dłu­gie roz­mowy o an­da­lu­zyj­skich pla­nach. Wresz­cie do­cze­ka­li­śmy się au­to­busu i ru­szy­li­śmy w drogę. Na dwo­rze było jesz­cze ciemno, my by­li­śmy lekko nie­przy­tomni, a w Mar­belli mie­li­śmy cze­kać ko­lejne dwie go­dziny na au­to­bus, który za­wie­zie nas do celu. O 9.00 by­li­śmy na miej­scu. Po­szli­śmy do na­szego pen­sjo­natu Car­los, by zo­sta­wić ba­gaże i pójść na pierw­sze an­da­lu­zyj­skie śnia­da­nie. Mia­sto po­woli bu­dziło się do ży­cia, ale lu­dzi w ba­rach i ka­wiar­niach nie było jesz­cze dużo. Do­piero za­czy­nali się scho­dzić. Usie­dli­śmy w ka­wiarni na ma­łym pla­cyku i za­mó­wi­li­śmy to­sta­das z pulpą po­mi­do­rową, kawę oraz sok z po­ma­rań­czy. Wtedy pierw­szy raz zo­ba­czy­łam, że lo­kalni miesz­kańcy piją kawę w ma­łych szkla­necz­kach, a nie tak jak my w fi­li­żan­kach. Też tak chcia­łam. Za­py­ta­łam się bar­mana, jak się na­zywa szklanka, i już od na­stęp­nego razu dum­nie za­ma­wia­łam cafe con le­che en vaso. De­lek­to­wa­li­śmy się pierw­szym hisz­pań­skim śnia­da­niem w na­szym no­wym miej­scu do ży­cia i pla­no­wa­li­śmy ko­lejne kroki.

Naj­waż­niej­sze jed­nak było to, że do na­szej dys­po­zy­cji była cała An­da­lu­zja, ze swoim pięk­nem, bo­gatą hi­sto­rią, spek­ta­ku­lar­nymi za­byt­kami i zja­wi­skową przy­rodą. Te wszyst­kie słowa i tak nie są w sta­nie wy­star­cza­jąco mocno pod­kre­ślić wy­jąt­ko­wość tego miej­sca. Ja jed­nak i tak spró­buję opo­wie­dzieć wam o mo­jej uko­cha­nej An­da­lu­zji. Mam na­dzieję, że dzięki tym opo­wie­ściom ze­chce­cie ją po­znać. Za­pew­niam was, że je­śli za­cznie­cie ją na­prawdę od­kry­wać, zro­zu­mie­cie moją mi­łość i kto wie, może sami się w niej za­ko­cha­cie?

 

Fragment książki

Dane techniczne

Autor Monika Bień-Königsman
Format 140 x 200 mm
Liczba stron 304
Oprawa Miękka
Zdjęcia Tak
Rok wydania 2024
Wydawca Pascal

Produkty powiązane

Opinie o produkcie (0)

Wyświetlane są wszystkie opinie (pozytywne i negatywne). Nie weryfikujemy, czy pochodzą one od klientów, którzy kupili dany produkt.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl